Co to jest mindfulness? To osiągalny styl życia dla każdego z nas! Jak się go nauczyć? Przystępnie i praktycznie. Poznasz odpowiedzi na 5 najczęstszych pytań o mindfulness.
Będzie bez owijania w bawełnę, najprościej jak potrafię. Obiecuję.
Im więcej mówi się o mindfulness, tym więcej nowych definicji tego zjawiska powstaje.
Czy to dobrze? I tak, i nie.
Tak, ponieważ pokazuje to, jak szerokim pojęciem jest mindfulness i jak wielu sfer życia dotyczy.
Nie, bo złożoność i wielość definicji raczej odpychają, niż zachęcają do bliższego poznania.
Wychodzę z założenia, że encyklopedyczne definicje zawsze przegrywają w starciu z wyjaśnieniem danego pojęcia „swoimi słowami”. Na dodatek mówienie i pisanie o mindfulnessie tylko i wyłącznie w kontekście terapii MBSR, miłującego współczucia czy technik pogłębionego oddechu znacząco zawęża jego znaczenie.
Mindfulness to jedna z naszych podstawowych zdolności.
Zdolność do bycia w pełni obecnym i świadomym tego, gdzie się jest i co się robi – nie brzmi skomplikowanie, prawda?
Polskie tłumaczenie słowa mindfulness to uważność.
Uważność to cecha osoby uważnej. Każdy z nas potrafi być uważny, jeśli tylko chce. Jeżeli bycie uważnym bardziej kojarzy się Wam z ostrożnością, czujnością, wiedzcie, że jest to również prawidłowe.
Wracając do sedna – mindfulness (uważność) to zdolność, z którą każdy z nas się rodzi.
Świetnie można ją zaobserwować u małych dzieci, które poznając świat, korzystają ze wszystkich swoich zmysłów.
Zauważają każdy najdrobniejszy szczegół i pieczołowicie go badają.
Kiedy coś robią, są tym absolutnie pochłonięte. Są w pełni uważne. Wraz z upływem lat i wzrastającą presją dostosowania się do pędzącego otoczenia przyspieszamy, pomijamy nieistotne szczegóły, wypracowujemy schematy działania, automatyzujemy wszystkie wykonywane czynności i działamy niczym idealnie zaprogramowane roboty w zmechanizowanym, cywilizowanym świecie.
Nazywamy to dorosłym życiem. Wpadamy w kierat wykonywanych bezmyślnie zadań. Nudzą nas codzienne czynności, które musimy wykonywać.
Narzekamy na stos piętrzących się obowiązków i na ciągle wydłużającą się „listę rzeczy do zrobienia”. Zaczynamy robić jedną, myśląc już o tym, jak ogarnąć kolejną.
W dodatku uważamy, że wszystkie są bez sensu i nie znosimy ich robić. Ciągle chcemy być w innym miejscu, niż w danej chwili się znajdujemy. Jesteśmy w pracy, marzymy o powrocie do domu.
Jesteśmy w domu, wolelibyśmy być na wakacjach. Jesteśmy na wakacjach, chcemy już wracać, odpocząć po urlopie. Brzmi znajomo?
To właśnie jest przeciwieństwo uważności – poczucie, że wszędzie jest dobrze, gdzie nas nie ma.
Mindfulness to zdolność do znajdowania przyjemności, zadowolenia w miejscu, w którym obecnie się znajdujemy, przy wykonywaniu czynności, która właśnie nas zajmuje. Mam tu na myśli każde miejsce i każdą czynność!
Pracę zawodową, sprzątanie, robienie zakupów, wizytę w teatrze, stanie w korku, zabawę z dzieckiem, prasowanie, zmywanie czy spotkanie ze znajomymi przy piwie.
Rzecz jasna, znalezienie przyjemności w przypadku jednych czynności będzie znacznie łatwiejsze niż drugich.
Przykładowo wizyta u fryzjera teoretycznie przyniesie nam więcej zadowolenia niż ścielenie łóżka, ale biorąc pod uwagę to, że do fryzjera chodzimy nie częściej niż raz w miesiącu, a łóżko ścielimy codziennie, to jeśli istnieje cień szansy, że można mieć satysfakcję i z tego, i z tego, to trzeba z niej skorzystać.
Wszystkim nam zdarzają się trudne momenty, budzące tylko przykre emocje. Bycie uważnym będzie w takich przypadkach polegało na tym, aby zauważyć to, jak się czujemy, ale nie przywiązywać się do tych emocji czy do negatywnych myśli, które nam w tej sytuacji towarzyszą. Bo przecież nie jesteśmy naszymi myślami.
Myśli i emocje przychodzą i odchodzą, ale one to nie my.
W ten sposób mindfulness uczy nas nieoceniania swoich emocji i dystansu, szczególnie do tych trudnych. To bardzo ważne w kontekście zdrowia psychicznego.
Zatem mindfulness to nasza naturalna zdolność do bycia świadomym tego, co i gdzie robimy. I właśnie ta zdolność jest podstawą do tak szerokiego wykorzystywania uważności – jako technik medytacyjnych, treningów oddechu, terapii redukcji stresu, leczenia nałogów, szkoleń organizacyjnych czy zajęć dla dzieci.
Mam nadzieję, że w poprzednim akapicie jasno wybrzmiało to, że uważność to nasza naturalna zdolność.
Dlatego wszelkie obawy, że to coś na wzór sekty albo część buddyskich obrządków religijnych są kompletnie nieuzasadnione.
Mimo iż często wskazuje się tradycję buddyjską jako początek wykorzystywania technik uważności, a o mindfulnessie mówi się zwykle przy okazji jogi, to zaznaczmy, że identyczne praktyki wykorzystujące uważność były i są częścią wielu kultur na całym świecie!
Dlatego z powodzeniem można je stosować bez żadnej religii w tle.
Poczucie większej kontroli nad własnym życiem, opanowanie, spokój, większe zadowolenie z życia – to tak najogólniej.
Dzięki uważności nabieramy zdrowego dystansu do własnych myśli. Zaczynamy kontrolować nasz wędrujący umysł, który często błądzi i zamiast rejestrować to, co się dzieje w chwili obecnej, rozpatruje porażki przeszłości lub snuje katastroficzne wizje przyszłości.
Tym samym generuje nam coraz to większe napięcie, którego nie zawsze umiemy się skutecznie pozbyć.
Może się wydawać, że uważność nas spowolni i w efekcie nie będziemy tak skuteczni, jak chcemy być, jednak bycie uważnym, świadomym tego, co robimy, sprawia, że popełniamy mniej błędów, nie działamy automatycznie, nie przeskakujemy z jednego zadania na drugie i finalnie nasza efektywność zwiększa się.
Ponadto dzięki uważności uczymy się inaczej reagować np. na sytuacje stresowe. Nie dajemy się tak łatwo wyprowadzić z równowagi – stajemy się bardziej opanowani, bardziej świadomi naszych emocji i odczuć, lepiej nimi zarządzamy.
Często przewartościowujemy swoje priorytety i cele. Zaczynamy doceniać to, co mamy, i łatwiej nam przychodzi cieszenie się zwykłą codziennością. Wiedziemy spokojniejsze życie, które powoli wypełnia wdzięczność – za to, co mam i gdzie jestem.
Ta wdzięczność napędza, by iść po więcej, ale nadal w pełni świadomie. To właśnie da Ci mindfulness.
Nie musimy się tego uczyć, bo mamy to w sobie.
Żeby to odnaleźć, trzeba tylko świadomie ćwiczyć. Na początek należy podjąć decyzję: chcę być bardziej uważny; chcę sprawdzić, czy poprawi to moje samopoczucie. A potem mamy cały wachlarz możliwości do wyboru.
Pamiętacie, jak na początku wspomniałam o szerokim zastosowaniu uważności? Zatem aby ćwiczyć się w byciu uważnym, można: zdecydować się na formalną praktykę medytacji czy specjalnych technik oddechowych, stosować mindfulnessowe przerwy (krótkie chwile na ćwiczenie oddechowe, zaczerpnięcie świeżego powietrza czy zaparzenie herbaty) albo po prostu starać się jak najczęściej pamiętać o tym, żeby być uważnym w ciągu dnia.
Do tego ostatniego zachęcam Was wszystkich, szczególnie jeśli chcecie sprawdzić, czy to w ogóle na Was działa.
Podczas wykonywania różnych czynności spróbujcie kierować całą swoją uwagę właśnie na to, co robicie.
Unikajcie rozpraszania się, przywracajcie świadomość do tu i teraz, jak tylko zorientujecie się, że Wasz umysł zaczyna myślami uciekać gdzie indziej.
Ze spokojem starajcie się z powrotem skoncentrować na tym, co robicie. Bez złości i irytacji, że uwaga ciągle gdzieś ucieka. Będzie uciekać. Właśnie to wymaga treningu. Dajcie sobie czas.
Szacuje się, że przez 95% czasu działamy na tak zwanym autopilocie, zatem sytuacji, w których możemy ćwiczyć się w uważności mamy do wyboru bez liku.
Jeśli jesteście z PortalYogi dłużej, to być może pamiętacie moje wcześniejsze artykuły o ćwiczeniu uważności podczas zmywania, przy ścieleniu łóżka, jedzeniu czekolady czy staniu w kolejce na stacji benzynowej. Tutaj proponuję kolejny sposób na wprowadzenie mindfulnessowej rutyny do Waszego dnia.
Jesienne i zimowe poranki bywają ciężkie.
Często nasz budzik dzwoni, kiedy za oknem wciąż jest ciemno. Nie ma zatem co liczyć na ciepłe promienie słońca łaskoczące naszą twarz i wesoły świergot ptaszków na dzień dobry. Żeby jednak nie wpadać od samego rana w przygnębiający nastrój, spróbuj tego.
Kiedy zadzwoni budzik, nie zrywaj się na równe nogi, ale ulegnij pokusie włączenia „drzemki”. Weź trzy głębokie oddechy i poprzeciągaj się, leżąc wciąż na łóżku. Staraj się jeszcze nie myśleć o bieganinie, która czeka Cię w ciągu dnia.
Poruszaj całym swoim ciałem od stóp do głowy. Usiądź na brzegu łóżka, wsuń stopy w pantofle, zarzuć na siebie ulubiony szlafrok i powoli wstań.
Pozwól sobie na spokojne wybudzenie. Jeśli chcesz, poprzeciągaj się jeszcze, wtedy szybciej poczujesz, jak przypływa do Ciebie energia. Zerknij przez okno na pogodę, ale nie oceniaj jej. Pomyśl, że to będzie dobry dzień.
To może być Twój pierwszy codzienny akt uważności.
Zaraz po tym możesz dokonać kolejnego: pójść do kuchni przygotować ciepły napój, śniadanie (idealne śniadanie jogina) lub wskoczyć dla rozbudzenia pod prysznic, jeśli taka jest Twoja rutyna.
Pamiętaj, każda czynność, niezależnie od tego, czy bardzo podniosła jak oglądanie baletu, czy znacznie mniej uroczysta jak zakładanie skarpetek, jest okazją do praktyki uważności. Wszystko zależy tylko od Twojej decyzji, że właśnie w tej chwili chcesz być w pełni tu, gdzie jesteś, świadomy tego, co robisz, i czerpać z tego zadowolenie. Życie nie toczy się wczoraj, ani nie jutro, Twoje życie jest tylko TERAZ.
Dołącz do Internetowego Studia PortalYogi i weź udział w wyzwaniu: Relaks i odpuszczenie – Wieczory z Jogą
Instruktor Metody Pilates i form psychofizycznych. Stonowana ryzykantka. Wyda ostatnie pieniądze na dobrą książkę. Lubi grzebać w okolicach mózgu.
Artykuły, które mogą Ci się spodobać.
Dołącz do naszej jogowej społeczności. Otrzymasz od nas zniżkę na pierwszy miesiąc do Studia, darmowe materiały pomocne w praktyce jogi, cotygodniową inspirację oraz ekskluzywny dostęp do jogowych wydarzeń oraz promocji.