W staraniach o to, by wyglądać pięknie i młodo nie ma niczego złego – tak jak nie ma niczego złego w dbaniu o siebie. Nasuwa się tylko pytanie – za jaką cenę. I bynajmniej nie chodzi tu tylko o pieniądze. Ile na prawdę kosztuje młody wygląd?
Sprawa jest ewolucyjnie wbudowana w nasze myślenie i zachowania. Od zarania dziejów chcemy odpowiadać wiodącym („uniwersalnym”) fizycznym i intelektualnym standardom społeczeństwa. Nie tylko, żeby upolować najlepszego partnera. Chcemy być jak najdłużej młodzi, zgrabni i w pełni sił, bo to podnosi nasz status społeczny… i samopoczucie, czyli automatycznie całą jakość życia.
Ilość zabiegów upiększających i odmładzających w polskiej dermatologii, kosmetyce estetycznej, a nawet chirurgii plastycznej z roku na rok rośnie. Dziś medycyna estetyczna i plastyczna na świecie to rynek wart miliardy dolarów i z 20-proc. dynamiką wzrostu rocznie.
W Polsce nikt nie prowadzi dokładnych statystyk, ale szacuje się, że urodę poprawia sobie około miliona osób rocznie, z czego tylko 3 proc. decyduje się na stół operacyjny. Obrót na rynku medycyny estetycznej szacowany jest na 2-4 mld zł rocznie.
Aby się odmłodzić o dziesięć lat liftingiem, trzeba wydać około 10 tys. zł. Coraz więcej osób uważa, że warto. Jeśli zabieg przyniósł oczekiwane efekty, automatycznie wzrasta samoocena i pojawia się uśmiech – a taka promienna osoba może się wydawać nawet o 15 lat młodsza. Za uśmiech teoretycznie nie trzeba płacić.
Najnowsze trendy pokazują jednak, że aby pozbyć się zmarszczek czy nadmiaru skóry na twarzy, wcale nie trzeba sięgać po skalpel. Wystarczą strzykawka lub laser – główny oręż medycyny estetycznej. Ta młodsza siostra chirurgii plastycznej robi w Polsce oszałamiającą karierę.
Poprawianiem urody zajmuje się ponad tysiąc lekarzy. Są wśród nich chirurdzy, dermatolodzy, endokrynolodzy, ale też stomatolodzy, interniści i lekarze rodzinni. Coraz częściej do tego grona dołączają także kosmetyczki – często po jednodniowym kursie. Stąd w dużych centrach handlowych coraz częściej powstają gabinety z szyldem „botox express” oferujące zabieg w… 10 minut.
W mniejszych miastach jedną partię twarzy można „wyprostować” już za 350 zł. W większych usługa jest dwa razy droższa. Ryzyko wstrzykiwania botoksu czy kwasu hialuronowego? Ból, obrzęki, siniaki, opadające przez kilka tygodni powieki lub kąciki ust, a także przesunięcie się preparatu tam gdzie nie trzeba.
O ile gabinetów chirurgii plastycznej jest w Polsce kilkaset, o tyle tych zajmujących się medycyną estetyczną aż kilkanaście tysięcy. Największe mają 8-10 mln zł rocznego obrotu. Czym wabią klientów? Krótszym okresem rekonwalescencji i niższymi cenami zabiegów. Które – o czym NIE wszyscy wiedzą – trzeba powtarzać. Np. optymalny efekt odmładzania laserem wymaga 3-5 zabiegów po 1,8 tys. zł każdy. A potem jeszcze raz w roku zabieg przypominający. Podsumuj to sama.
Dla przykładu: jak wygląda odmładzanie laserem erbowo-yagowym? Wiązka światła po podzieleniu na mniejsze uderza w skórę w tysiącach miejsc do głębokości ok. 2 mm. Skóra w tych miejscach odparowuje. Tworzą się mikrodziury, a wokół nich strefa oparzeń. Skrócone w ten sposób włókna kolagenowe napinają skórę w trakcie gojenia, które może trwać siedem-dziesięć dni.
Inaczej działa Fraxel, czyli laser erbowo-szklany: nie odparowuje skóry, lecz ją przypala. Ugotowana tkanka ma działać jak naturalny opatrunek, po 3- 5 dniach można wyjść do ludzi.
Do wyboru jest też dermabrazja, czyli ścieranie skóry tarczą diamentową lub peelingiem korundowym. Pacjent może dochodzić do siebie nawet przez kilka tygodni, istnieje ryzyko powstania blizn. Niektórzy wskazują ją jako najbrutalniejszą z metod.
Innym intrygującym sposobem odmładzania są wymyślone w Korei rozpuszczające się nici liftingujące. Wpuszcza się je pod skórę, gdzie działają na dwa sposoby: podciągają skórę oraz wywołują stan zapalny, który wzmaga produkcję włókien kolagenowych i sprawia, że skóra napina się wzdłuż nici. Podaje się, że efekty widać przez ponad dwa lata.
Brzmi jak horror lub film science-fiction? Skóra Twojej twarzy też tak myśli.
Dobrze, ale w takim razie co z mniej inwazyjnymi kremami przeciwzmarszczkowymi?
Cóż, już sam powyższy – jakże bogaty – wachlarz zabiegów wskazuje na brak oszałamiających efektów kremów. Większość z nich – oprócz nawilżania cery – po prostu nie działa. Co więcej, liczne testy potwierdzają, że nawet wysoka cena nie gwarantuje skuteczności kosmetyku. A przecież niektóre z nich potrafią kosztować setki złotych. Powód? Kwestia marki, marketingu czy „pięknego” opakowania.
Żaden krem nie jest w stanie zapobiec procesom starzenia – chociaż niektóre opóźniają powstawanie zmarszczek w ramach profilaktyki. Są mniej inwazyjne – ze względu na swoją konsystencję i formę aplikacji, działają tylko na wierzchnią warstwę skóry. W składzie trzeba przede wszystkim szukać gliceryny, lanoliny, filtrów UV, witamin i olejków roślinnych. Obecnie za najskuteczniejszy składnik uważa się retinol (czystą postać witaminy A).
Chociaż to kwestia indywidualna, szacuje się, że należy stosować dany produkt codziennie przez ok. 8 tygodni, aby zobaczyć pożądane efekty – które jednak zanikają wkrótce po odłożeniu kremu. Niestety, nawet tutaj nie jesteśmy całkowicie bezpieczni. Skutki uboczne mogą obejmować uczulenia, podrażnienia, wyższe ryzyko poparzeń słonecznych czy powstawanie wyprysków. Do tego nie zaleca się stosować kremów z witaminą A i pochodnymi (retinolem, betakarotenem) kobietom w ciąży.
Cofnijmy się teraz o kilka kroków wstecz: skąd właściwie biorą się zmarszczki?
Są oznaką starzenia się organizmu, ale jeśli pojawią się przedwcześnie świadczą o złych nawykach, takich jak nadmierna ekspozycja na słońce, korzystanie z solarium, palenie papierosów, nadużywanie alkoholu, niewłaściwa dieta, czy nieodpowiednia pielęgnacja skóry.
Z wiekiem włókna kolagenu i elastyny stają się coraz słabsze. To one są najważniejszym budulcem skóry, charakteryzują się rozciągliwością oraz wytrzymałością na urazy mechaniczne. Są odpowiedzialne za odnawianie komórek skóry i utrzymują właściwe jej nawilżenie. Efektem ich osłabienia jest więc zwiotczenie skóry, pojawienie się zmarszczek, utrata ładnego kolorytu skóry. Poza tym, z czasem przestają pracować gruczoły łojowe i potowe, których zadaniem jest dostarczać skórze wilgoci i tłuszczu.
Za pojawienie się zmarszczek odpowiedzialne są również czynniki genetyczne, ale na ogół pierwsze zmarszczki pojawiają się między 25. a 30. rokiem życia. To zmarszczki mimiczne – skutek tego, że normalnie funkcjonujący człowiek średnio 15 tys. razy dziennie kurczy mięśnie twarzy, choćby przybierając wyraz zatroskania czy rozbawienia. Gdyby pierwsze 30 lat życia spędzić zachowując kamienną twarz, można by opóźnić oznaki starzenia o dobre 10 lat.
Skoro więc to mięśnie mimiczne są jednym z głównych „winowajców” czy można na nie zadziałać w inny sposób, niż tylko paraliżując je botoksem?
Owszem. Dbamy o ciało, trenując mięśnie. Ale przecież one nie kończą się na barkach. Pod skórą twarzy znajduje się ponad 50 mięśni, które też można wyćwiczyć. Zasada jest ta sama: ćwiczone wyglądają ładnie i młodo, niećwiczone – szybciej ulegają wpływowi czasu i grawitacji. Powinniśmy zacząć jak najwcześniej, aby mięśnie pozostawały sprężyste i nie traciły swojej masy. Gdy zaczynamy z nimi pracować, zwiększają swoją objętość i napięcie – wypychają skórę twarzy od środka i działają jak naturalny lifting.
Bez obaw, nie zrobisz sobie kwadratu z twarzy – to nie biceps czy mięsień czworogłowy uda. Za to na pewno pozbędziesz się drugiego podbródka. Efekty przychodzą już po trzech tygodniach regularnych ćwiczeń, które same w sobie są proste i przyjemne.
Czy joga twarzy działa? Tak! Właśnie dlatego joga twarzy od kilku lat zyskuje na popularności. Po wielkiej fascynacji medycyną estetyczną w Stanach Zjednoczonych, w końcu – także w Europie – obserwujemy powrót do naturalnych metod przeciwdziałania oznakom starzenia się twarzy. I tu joga twarzy jest niezastąpiona. Ćwicząc, zwiększamy ukrwienie mięśni, do komórek dostarczamy więcej tlenu, dzięki któremu komórki łatwiej się mnożą i odnawiają.
Zwiększa się ilość produkowanego w organizmie kolagenu i elastyny, co ewidentnie poprawia kondycję skóry. Twarz wygląda zdrowiej, młodziej i promienniej. Mięśnie pod skórą zwiększają swoją masę i dzięki temu spłycają się zmarszczki. Najlepsze efekty osiąga się, wzmacniając efekt ćwiczeń masażem twarzy. Stanowi dodatkową stymulację mięśni i pozwala uwolnić nagromadzone toksyny, zmęczenie i stres (zobacz kiedy możesz oczekiwać pierwszych efektów).
Jedyne, czego wymaga joga twarzy, to regularności. Żeby ćwiczyć, nie musimy iść do klubu, ani kupować karnetu. 10-minutowe ćwiczenia możemy wykonywać rano i wieczorem (przed ewentualnym nałożeniem kosmetyków). Przed komputerem, telewizorem czy na spacerze… jeśli mamy wystarczająco dużo odwagi cywilnej, bo niektóre z „min”, dla osoby trzeciej, mogą wyglądać co najmniej ekstrawagancko. Metoda jest bezinwazyjna, nie wiąże się z żadnym ryzykiem dla zdrowia i urody. A przy tym nie używa się żadnej chemii, co jest dobre nie tylko dla ciała, lecz także dla środowiska. Dbasz o młody wygląd w duchu eko.
Drogerie, gabinety medycyny estetycznej i większość kolorowych magazynów nie będą się kwapić do promowania naturalnych metod typu joga twarzy. Z prostej przyczyny – nie zarobią na tym ani oni, ani duże koncerny z nimi współpracujące i je zaopatrujące. Mimo wszystko główne pytanie skierowane jest do nas, potencjalnych klientów i pacjentów: dlaczego?
Dlaczego wybieramy drogę na skróty, wydając fortunę na bolesne zabiegi, ryzykując licznymi powikłaniami i mając świadomość, że za jakiś czas trzeba będzie procedurę powtórzyć?
Dlaczego ślepo wierzymy w siłę kosmetyków odmładzających, które co sezon pojawiają się i znikają z półek – a ich każda kolejna „generacja” jest „inteligentniejsza”, ma „większą siłę rażenia” i jest adekwatnie droższa. Jak najnowsze proszki do prania – gwarantują taką mega ultra hiper biel, że przekroczyły już możliwości poznawcze ludzkiego oka i umysłu.
Oczywiście – o wiele prościej jest poświęcić 30 sekund rano i wieczorem, wklepać chemię w skórę i ufać, że „wygładzi się samo”. Jednak dokąd w ten sposób zmierzamy?
Może warto spojrzeć na metodę, która nie tylko zajmie nam jedynie 10 minut dziennie, lecz w którą nie będziemy musieli inwestować coraz to więcej pieniędzy i której nie przypłacimy bólem ani zdrowiem. Metodę naturalną, nieinwazyjną, bezpieczną, bezbolesną i – co najważniejsze – skuteczną.
W staraniach o to, by wyglądać pięknie i młodo nie ma niczego złego – tak jak nie ma niczego złego w dbaniu o siebie. Za jaką jednak cenę – zależy tylko od Ciebie.
Młody wygląd bez skalpela? Zamiast botoksu relaksujący rytuał w domowym zaciszu? Tak! Na jogę twarzy potrzebujesz tylko kilku chwil w ciągu dnia. Dołącz do 10-dniowego programu i podaruj sobie wyjątkowy czas tylko dla siebie. Praktykuj jogę twarzy w domu ze Studiem PortalYogi
PortalYogi to jedna z największych platform wymiany wiedzy, doświadczeń i inspiracji na temat jogi w Polsce. Powstała, aby pomóc Ci praktykować jogę bezpiecznie i efektywnie w domowym zaciszu. Samo Internetowe Studio PortalYogi, to efekt współpracy z czołowymi polskimi instruktorami jogi, którzy uczą jogi online.
Artykuły, które mogą Ci się spodobać.
Dołącz do naszej jogowej społeczności. Otrzymasz od nas zniżkę na pierwszy miesiąc do Studia, darmowe materiały pomocne w praktyce jogi, cotygodniową inspirację oraz ekskluzywny dostęp do jogowych wydarzeń oraz promocji.