Tak to już jest, że balans nie utrzymuje się w nieskończoność. Łapie się go i traci jak sygnał w starym telewizorze. A z wielu źródeł dowiadujemy się, że to właśnie życie w równowadze jest sposobem na szczęście. Z tego też powodu ludzie poszukują aktywności zapewniających i wspomagających ich dobrostan.
Joga słynie z przywracania równowagi zarówno w ciele jak i w umyśle. O jej zbawiennych właściwościach napisano niejedną pracę naukową. Potwierdzone info. Ale przecież nie może mieć samych pozytywów. To zbyt piękne, by było możliwe…
Aby sprawdzić jak to jest z tą jogą przygotowałam bilans. Czarno na białym przekonamy się, jakie jest zestawienie zysków i strat. Pewnie dla każdego będzie ono wyglądało nieco inaczej — jak pies z głową w dół. I podobnie jak nie ma co na siłę wpychać ciała w książkową wersję asany, tak i tego bilansu nie radzę traktować arbitralnie. To moja lista osobista, po około 9 latach praktyki, w tym około 4 z koncentracją na metodzie z Mysore. Pewnie jeszcze zmieni się nie raz. A tymczasem może zainspiruje Was do praktyki lub przemyśleń.
Zacznijmy od większych oczywistości, by powoli zmierzać ku bardziej zaskakującym benefitom. Joga zdecydowanie zmienia ciało, a także podejście do niego. Przy regularnej praktyce gubi się nie tylko kilogramy, ale wraz z nimi wstyd związany z wyglądem.
Naturalnie, joga traktowana jako aktywność fizyczna pozytywnie wpływa na cielesność – wysmukla sylwetkę, wzmacnia mięśnie, uelastycznia, poprawia mobilność. To wszystko nie przychodzi od razu i na raz. Ale stopniowo zaobserwować można efekty. Oczywiście, razem z poprawą wyglądu zewnętrznego przychodzi większa jego akceptacja, ale ja nie o tym. Joga zmienia postrzeganie ciała, buduje szacunek do niego. I nagle wałek na brzuchu przy skłonie przestaje być bolączką, bo oto można wydłużyć kręgosłup, ściągnąć łopatki w dół, uziemić guzy kulszowe, uaktywnić stopy i poczuć ciało.
A przy tym same pozycje zyskają na kształcie. W ten sposób na nowo odkrywa się swoje ciało. Przestaje być ono tylko odbiciem w lustrze, a staje się źródłem poznania, napędem odkryć i zmian. Łatwiej wtedy spojrzeć na siebie łaskawiej. I tak też powoli zyskuje się świadomość ciała. Czyli kolejny bonus.
Praktyka na macie przekłada się to na lepszą komunikację ze swoim organizmem. A co za tym idzie — bardziej rozsądne wybory żywieniowe, organizowanie czasu na odpoczynek, dbałość o sen. Nie zrozumcie mnie źle — paczka chipsów, zarwana noc na bose tańce, wino do kolacji albo kubełek lodów od czasu do czasu, to w pewnych wypadkach nasi najlepsi przyjaciele. Chodzi raczej o dokonywanie świadomych i odpowiedzialnych wyborów na co dzień. Tak joga wpływa na zdrowie w szerszym zakresie.
Poza wyprostowaną sylwetką, lepiej dotlenionym organizmem z silniejszym układem odpornościowym, wymasowanymi organami wewnętrznymi, joga pośrednio pomaga aktywnie wpływać na polepszenie sił witalnych.
Joga uczy także dawno przez nas zapomnianej sztuki – oddechu. Okazuje się, że można poczuć wdech i wydech, można je wydłużać i pogłębiać. Z intencjonalnym oddechem nierozerwalnie łączy się koncentracja. A dzięki niej dostrzec można subtelne sygnały płynące z ciała. Pozwala na prowadzenie oddechu w zamierzony sposób, to zaś prowadzi do rozluźnienia. Głęboki, miarowy oddech uspokaja, co przydaje się nie tylko na zajęciach. Kiedy w stresie — kilka głębszych oddechów pozwala ulżyć napięciu. Gdy mięśnie rozluźniają się, luzuje się także głowa (system nerwowy). To ważne, bo bez tej ciasnoty łatwiej jest konstruktywnie działać. A spokój na co dzień uwalnia od drobnych ‘złości’. I nagle kiedy ktoś w kolejkę się wepchnie lub zabraknie dla nas tofu w osiedlowym sklepie, zamiast zaciskać zęby prędzej wzrusza się ramionami. I żyje się lżej.
To zbliża nas do kolejnego pożytku, a mianowicie pogodzenia z rzeczywistością. Brzmi patetycznie, ale wszystko staje się proste kiedy rozbiera się to na czynniki pierwsze. I tu nie chodzi o nic innego jak akceptację tego, co jest. W asanach będzie to zauważenie i szanowanie swoich ograniczeń, w przestrzeni codziennych spraw – przyjęcie zdarzeń do wiadomości. To zarazem starting point jak i wynik doceniania rzeczy małych oraz czerpania radości z procesu. W ten sposób każdy drobny postęp staje się zwycięstwem, z ciekawością staje się na macie, z większą otwartością korzysta z życia.
Ale niech Was te wszystkie piękne słowa nie zwiodą, krocząc ścieżką jogi potkniecie się nie raz. Wielokrotnie zapędziłam się w kłopoty, popsułam sobie plecy… Aż w końcu doszłam do tego, że moje nerwy związane są wyłącznie z moimi oczekiwaniami i niecierpliwością. Joga nie zawiniła, tylko ja. I wraz z tym uświadomieniem praktyka zyskała wymiar terapeutyczny.
Mam dzięki swojej praktyce możliwość dostrzegania ich, mierzenia się z nimi i pracowania nad lepszymi rozwiązaniami. Jeśli wnikliwie podejść do tematu to joga może stać się narzędziem autoterapii. By tak się jednak stało trzeba bezwzględnej szczerości, czasu i dociekliwości.
Jak wspomniałam, wydarzenia podczas praktyki wywołują emocje, progres cieszy, niezdolność frustruje, strach powstrzymuje przed trudniejszym wariantem asany, i tak dalej. Ale proces uczy zaufania, do siebie i do drogi.
Gdy nieosiągalne staje się dostępne w jednym obszarze, łatwiej podjąć trening w innej, niezbadanej dziedzinie.
Wszystko co do tej pory zostało przedstawione jest do osiągnięcia przy praktyce w pojedynkę, ale na co to komu by się zdało, gdyby nie ludzie dookoła, z którymi relacje w dużej mierze nas identyfikują. Zajęcia grupowe, warsztaty czy wyjazdy budują społeczność, do której przynależność pomaga kontynuować praktykę, gdy robi się ciężko. Poczucie uczestnictwa jest stymulantem samym w sobie, ale można też wymienić informacje, zapytać o poradę, zainspirować się, czy zwyczajnie porozmawiać.
Jeśli jeszcze nie zauważyliście, to podpowiadam, że wszystkie te zalety i korzyści są ze sobą połączone i często wynikają jedna z drugiej. Im wnikliwiej obserwuje się proces, tym więcej można dostrzec i wyciągnąć. Niektóre aspekty wydają się być na wyrost, bo przecież nie każdy musi szukać w jodze substytutu grupy terapeutycznej, nie zapominajcie jednak, że każdy bierze tyle ile potrzebuje. Właśnie ta dowolność i wszechstronność jogi jest jej ogromnym atutem.
Przejdźmy teraz do tego co przez jogę tracimy. Na początku zwykle kilogramy i cierpliwość. Bywa, że nawet osoby aktywne fizycznie w pierwszych miesiącach praktyki czują mięśnie, o których istnieniu nie wiedziały. Joga wymaga wysiłku i spala kalorie. Atrakcyjne asany w książkach i Instagramie przyciągają wzrok, ale ich opanowanie wymaga przygotowań, bardzo często już te mało widowiskowe pozycje okazują się trudne do utrzymania. Oto gdzie wdziera się irytacja, zwątpienie i niecierpliwość.
Kiedy myślę o stratach, jakie przyniosła mi joga, to pierwsze co przychodzi mi na myśl, to te w ludziach. Rozeszły się drogi, rozpadły przyjaźnie. Zmiany wewnątrz napędziły zmiany poza mną. Zweryfikowałam znaczenia słów, więzi, priorytety. Odpuściłam. Zadziałała selekcja naturalna.
Zupełnie naturalnie i bez burzliwych przejść pewne znajomości po prostu straciły daty ważności. Dziś swoje relacje opieram mocno na jakości, niewielu ludzi wpuszczam do swojego świata. Ci, którzy do niego weszli i współtworzą go, to główny obiekt mojej wdzięczności.
Tak zbudowane, oparte na autentyczności i synchronii relacje stały się naprawdę trwałe, głębokie i satysfakcjonujące.
Kolejny ważny temat. Straty materialne. Przetarte getry, zniszczona lampa, zdemolowane drzwi czy co tam jeszcze się nogą czy ręką zahaczy. Ale poważniej – joga nie jest tanią zabawą. Może być, ale zwykle tak nie jest. Bo wiadomo, mata, legginsy, topy, pokrowce, klocki i inne gadżety, a co dopiero warsztaty, wyjazdy, wakacje z jogą. Kasa leci. Ale poza dyskusyjnym tematem istotności image’u, wszystkie pieniądze wydane na samokształcenie i rozwój to inwestycja w siebie. I może pieniędzy na koncie ubywa, ale zyskuje się bezcenne momenty, doświadczenia i wypływające z nich olśnienia.
Są też ubytki na zdrowiu. Nie żartuję. Związane z ‘parciem’, zniecierpliwieniem i co tu kryć, bezmyślnością. Joga owszem, ma zbawienny wpływ na zdrowie i samopoczucie, ale praktykowana w nieuważny sposób lub napędzana niezdrową chęcią szybkich osiągnięć prowadzi do kontuzji. Moje kontuzje wiele mnie nauczyły. Bez nich prawdopodobnie nie zatrzymałbym się na refleksję za czym tak gonię i do czego tak usilnie dążę… A zatem joga może wyrządzić krzywdę, ale tylko wtedy, kiedy sami o to zadbamy. O czym należy pamiętać, by to się nie zadziało? Przeczytaj, o zasadach w jodze, jak unikać kontuzji, 6 zasad bezpiecznej praktyki.
Joga w dużym stopniu wyeliminowała też w moim przypadku beztroskę związaną z nieświadomością. Nie jest to najprzyjemniejsze, ale esencjonalne, jeśli poważnie traktuje się tematy samopoznania i rozwoju. Rzecz polega na tym, że bardziej uważnie obserwuję siebie i swoje zachowania. Lepiej rozumiem jakie czynniki determinują moje reakcje, które bodźce działają silniej, co mi służy, a co nie. To, co z tą świadomością robię, to już nieco inne zagadnienie. Ale na pewno
Sama świadomość nie jest rozwiązaniem problemów, potrzebne jest jeszcze działanie. To wydaje się bardzo obciążające i czasem takie bywa, ale pamiętajmy, że ignorowanie problemów nie jest sposobem na ich rozwiązywanie.
A sama beztroska? Spokojnie, ona przewija się dalej, zwłaszcza wtedy, gdy przekonujemy się o tym, że żyjemy z momentu na moment. I kiedy w pełni uczestniczymy w tych momentach, uwalniamy się od trosk.
To o czym piszę to żadne czary-mary, choć zdecydowanie łatwiej napisać niż zrobić. W moim przypadku takie beztroski to drobne wycinki z dnia, gdy faktycznie jestem obecna, reszta to rozmyślania o przeszłości i myśli o tym co nastąpi.
To, co w tym wszystkim jest zmieniającym życie hackiem to uzmysłowienie sobie, że tak wiele naszych nieszczęść wydarza się w naszej głowie, że to bardziej umysł niż rzeczywistość determinuje poczucie spokoju czy szczęścia.
Idąc za ciosem – przez jogę straciłam na wiarygodności swoich wymówek. Stałam się ze sobą bardziej szczera przez co stare, dobre wykręty przestały się sprawdzać. Wiem dobrze, kiedy próbuje się oszukać, że nie mam na coś siły, czasu czy odwagi. Ale nie karcę się już za to. W ogóle mniej się na siebie gniewam. W końcu trzeba się ze sobą jakoś dogadać, żeby żyło się lepiej. Złagodniałam i daje sobie więcej luzu, rozwiązało to w dużej mierze moje problemy z ambicjonalnym podejściem do wszystkiego, a tym samym ciągłym poczuciem niezadowolenia z siebie.
Znam swoje wymówki na pamięć, wciąż te same, tylko teraz potrafię je właściwie zidentyfikować. Są małymi, cichymi manipulantami. Od kiedy to wiem, mniej pozwalam im sobą dyrygować, a kiedy pozwalam, robię to świadoma konieczności poniesienia konsekwencji.
Dzięki jodze nauczyłam się wiele o nieuchronności konsekwencji swoich myśli, działań i słów. Możliwość spychania odpowiedzialności trochę się przez to posypała. Nie ma już obiektu, na który z przekonaniem mogłabym zepchnąć winę. To ja jestem odpowiedzialna za siebie, swoje relacje i moje życie. Robię tak, jak uważam i przyjmuję następstwa, jakie to na mnie sprowadza. Rzecz jasna, nie sposób przewidzieć wszystkich konsekwencji, nie można z wyprzedzeniem wiedzieć wszystkiego i kiedyś budziło to we mnie lęk. Praktyka zniwelowała ten strach przed nieznanym. Zaczynając od prozaicznych obaw o stan twarzy przy upadku z pozycji kruka po paranoiczne nerwy związane z tym jak będzie wyglądało moje życie za 5 lat. Obecnie mniej wybiegam w tak odległe wyimaginowane wojaże a nieprzewidywalność wypadków utożsamiam z nieograniczonymi możliwościami. Dzięki temu chce się bardziej.
Tak prezentuje się bilans zysków i strat wynikły z dłuższej praktyki jogi. Przyznaję, trochę Was wpuściłam w maliny, bo jak nie trudno zauważyć, wszystko o czym pisałam jest prawdziwym dobrodziejstwem. Ostatecznie jednak na nic zdają się te wyliczenia, albo się to czuje albo nie.
To jak z miłością, nie zastanawiasz się za co kochasz. Obiektywnie – joga niesie za sobą wiele korzyści, subiektywnie nic nie namieszało mi w życiu bardziej.
Polecam!
Więcej sposobów na uzdrowienie czakr i ich szersze omówienie znajdziesz w wyzwaniu Zmień Swoje Życie z Jogą. Dołącz do PortalYogi – Studio Jogi Online i zmieniaj swoje życie dzięki jodze. Dzięki niemu w 7 tygodni lepiej poznasz wszystkie siedem czakr głównych i nauczysz się, w jaki sposób wykorzystywać ich energię do odzyskania wewnętrznej równowagi. Czeka Cię naprawdę fascynująca podróż, na której końcu znajdują się spokój i harmonia. By w nią wyruszyć dołącz do wyzwania już teraz!
To nie wszystko – razem z tym wyzwaniem otrzymasz setki innych programów, planów praktyki, sesji jogi, medytacji oraz Pilates. Wszystko dostępne 24/7 na wygodnej platformie.
Uzależniona od muzyki, ciekawa świata ashtangistka. Czasem nauczycielka. Wieczny student. Ukończyła kurs nauczycielski RYT 200 Ashtanga Vinyasa Yoga, Yin Yoga oraz joga dla kobiet w ciąży i po ciąży. Swoimi przemyśleniami dotyczącymi jogi szeroko pojętej dzieli się na profilu @ommagdalena.
Artykuły, które mogą Ci się spodobać.
Dołącz do naszej jogowej społeczności. Otrzymasz od nas zniżkę na pierwszy miesiąc do Studia, darmowe materiały pomocne w praktyce jogi, cotygodniową inspirację oraz ekskluzywny dostęp do jogowych wydarzeń oraz promocji.